środa, 28 stycznia 2015

a jednak kulki!

Z tymi kulkami to nie jest do końca jasna sytuacja. Nie pytajcie mnie dlaczego, bo jako roczniak mam prawo pewnych rzeczy nie wiedzieć. Jednak sprawa wygląda tak, że na początku byłem zadowolony umiarkowanie, gdy mnie mama, lub babcia do owych kulek wsadzały. Kilka miesięcy miałem, uśmiech jako taki (w skali od 1 do 10 dałby mu co najwyżej 5), ale siedziałem i obserwowałem ciekawy co z tego wyniknie. Okazało się jednak, po którymś razie z kolei, że ta dziedzina rozrywki nie interesuje mnie, nie bawi i ogólnie nie odpowiada mi wcale. Rodzice moi zaniechali zatem jakichkolwiek prób, uznawszy, że życie dostarcza wszelakich rozrywek i do tej konkretnej nie ma sensu mnie zmuszać.




Pewnego jednakże dnia, babcia moja, mama mamy mej, uznała, że spróbuje raz ostatni i zaprowadziła mnie ku basenowi z kulkami (zaniosła oczywiście, ale zaprowadziła brzmi bardziej dostojnie). I tu hop i heca, bo ni z tego, ni z owego, zupełnie bez zapowiedzi okazało się, że kulki to moja ulubiona zabawa! Ot, przewrotne te dzieci są, sam po sobie widzę :)
Dlatego właśnie teraz, gdziekolwiek kulki znajdziemy, to z uśmiechem (który już oceniłby na 10 bez mała) ruszam w ich stronę, do zabawy gotowy. A, że nie zawsze są to miejsca oczywiste i nie każdy o nich wie, to spieszę pokazać Wam zdjęcia i powiedzieć, że w Gdańsku, na Szadółkach, w sklepie Agata Meble jest ogromne miejsce do zabawy! Do wspinania, do zjeżdżania, do pływania w kulkach, do biegania i spokojnego jedzenia. Za darmo! Tak, tak. Kto żyw, niech na kulki rusza :)
ps. nie muszę oczywiście pisać, że właściwie frajdę miałem ja (wiadomo), ale też i moja mama, która dla mojego bezpieczeństwa również wtarabaniła się do kulek. Ah, te wymówki :)







No i wszyscy widzimy, że na zdjęciach ewidentnie broję. Żeby więc było mi wygodnie mama ubrała mi spodenki od buby :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz