sobota, 14 lutego 2015

karmimy głodomory

Kto mi powie, że jest coś lepszego, niż spacer? Tzn. może inaczej. Kto mi powie, że spacer nie należy do jednej z najprzyjemniejszych rzeczy, jakie można robić, gdy jest piękna pogoda? Tak myślałem... ponownie się zgadzamy :) Pewnie dlatego na takie codzienne spacery wychodzimy kilka razy dziennie. Każdy chce troszkę uszczknąć dla siebie, a nie wszyscy są w domu o tej samej porze. Poza mną oczywiście! No i ja nie narzekam. Przynajmniej mogę spokojnie pooglądać samoloty i autobusy. A na to nigdy narzekać nie wolno.

Dodatkowo mama zawsze zabiera mnie nad stawek, do kaczek, łabędzi (żeby być totalnie szczerym, to do jednego łabędzia. Czasem tam jest, czasem go nie ma, ale zawsze go bacznie wypatruję), mew, gołębi, kawek (albo gawronów, muszę się lepiej przyjrzeć następnym razem), czasem wróbelków (chociaż sami się pewnie domyślacie, że przy takim nagromadzeniu ptactwa, to te małe bidulki mają małą siłę przebicia). Zresztą jeśli macie ochotę poczytać o miastowych ptakach nieco więcej, to odsyłam Was TUTAJ, do Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków. Fajnie wiedzieć co po niebie za oknem lata :)
Wracając jeden do naszych spacerów, stawku (no dobra, teraz mogę się przyznać, że to bardziej taki zbiornik retencyjny, ale wysepkę dla zwierzaków ma, drzewka na niej rosną, więc i ja mogę udawać, że to staw) i ptaków, to najlepszy moment jest wtedy, gdy mama wyciąga chleb jakiś, ryżowe chrupki, albo cokolwiek co znajdzie dobrego i zaczynamy karmić (to jest bardzo doby sposób na to, żeby pozbyć się starego chleba z domu. Nie trzeba go marnować gdzieś tam w czeluściach śmietnikowych, tylko można pokroić i zanieść ptakom (pamiętajcie tylko, że nie może to być chleb spleśniały! Ptaki to też nie jest śmietnik!). Podobnie zresztą rzecz się ma z pokruszonymi herbatnikami i innymi tego typu gadżetami). Teoretycznie karmimy ptaki, ale wiecie jak to jest, nie dam komuś tego, czego sam wcześniej nie spróbuję (każdy rodzic to wie!), więc zdarza się, że troszkę tego chleba dziubnę. Tak wiecie... żeby się upewnić, że dobre daję. Na moim miejscu każdy zrobiłby to samo! Przede wszystkim troska... :P
Ah ah i taka rada ode mnie, żebyście nie karmili ptaków na chodniku, parkingu, czy placach zabaw. Zdecydowanie lepiej, żeby robić to na trawniku. Wtedy nie pobrudzimy okolicy :) Zresztą w linku, który Wam wcześniej dałem, znajdziecie wszystkie informacje o karmieniu, o tym co się nadaje, a co nie, kiedy najlepiej karmić, żeby nie wpłynąć negatywnie na migracje ptaków. Tak, tak. Wszystko tam jest jasno, przejrzyście i z pożytkiem dla skrzydlatych :) 
Na koniec muszę dodać, że takie karmienie wymaga nie lada odwagi, bo jak czasem chmara ptaków zerwie się niespodziewanie z dachów, drzew, ziemi i barierek i leeeeeeci do tego jednego bocheneczka, to można niezłym strachem oblecieć. Dlatego właśnie pozwalam mamie na trzymanie jedzenia :) :) Ja, zresztą uważam to za rozsądne posunięcie, poczekam jeszcze aż urosnę :) 
Miłego dnia!















Szkoda tylko, że tym ptakom w jedzeniu przeszkadzają plastikowe folie i inne tego typu brudy... Cóż... trzeba będzie zacząć zmieniać świat. Muszę zjeść duuuuże sniadanie... 

4 komentarze:

  1. Ach... te ptaki są takie piękne! Aż miło popatrzeć i trudno uwierzyć w to, że mamy zimę :)

    www.MartynaG.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda :) Ptaki są wyjątkowo fotogeniczne :)

      Usuń
  2. Jak ja Wam zazdroszczę takiej miejscowy !!!! A co do spacerów to bardzo lubimy ale jak jest cieplutko! Kaczki też karmiliśmy, ale ostatnio to już nudne zajęcie :)
    Piękne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za uznanie dla fotek :) :) Powiem Ci, że karmienie ptaków chyba nigdy mnie nie znudzi :) Ciekawe czy młody to po mnie odziedziczy :P

      Usuń